sobota, 4 czerwca 2011

Lepszy znany wróg, niż nieznany sojusznik?

Jarosław Kaczyński chyba będzie musiał coś publicznie wyjaśnić. Dla mnie nawet brak takiego wyjaśnienia będzie otwarciem możliwości, z którą nie zgadzam się całkowicie.

Bo na razie "wielkie serce prezesa" turla się między stanowczym "nie" Ziobro, a "nie wykluczam" Brudzińskiego. Dla powrotu posłów PJN do PIS.

Piszę o tym, ponieważ odsunięcie największych opluwaczy PIS z kierownictwa PJN i postawienie na jego czele ich faktycznego, od dawna, szefa, czyli "łagodnego" w słowie i obejściu Kowala, jest moim zdaniem przygotowaniem do realizacji planu awaryjnego przez tych samych, którzy secesję PJN zaprojektowali.

Czyli powrotu kretów jak najbliżej Kaczyńskiego.

Nie wyszło zbudowanie "nowej siły", opartej na konkurowaniu z PO i wszystkimi mediami w atakach na PIS. Może uda się wrócić do "roboty organicznej" w PIS?

Gładki Kowal, na widok medialnego "awansu" którego "nasze lemingi" już zaczynają klaskać tylnymi łapkami z radości, ryjąc nosem glebę, po której stąpa, będzie dla "wielkiego serca prezesa" dużo groźniejszy od ostentacyjnie aroganckich JKR czy Poncyliusza, że o Łysym nie wspomnę.

Zastanawiam się zresztą, dlaczego od razu nie postawiono go na czele? Czyżby obawiano się, że pod jego kierownictwem PJN rzeczywiście może PO coś uszczknąć? A może od początku chowano go na wszelki wypadek, jak nie wyjdzie.

Wiem jedno, powrót do PIS kogokolwiek z PJN będzie oznaczał po pierwsze pokazanie środkowego palca tym wszystkim, którzy po 10 kwietnia 2010 r. spontanicznie zaczęli PIS wspierać i do PISu wstępować. I którzy, zgromadzeni czy w Ruchu im. Lecha Kaczyńskiego, czy w Klubach Gazety Polskiej stanowią autentyczną, społeczną siłę wspierającą partię Jarosława.

Po drugie, początek nieodwracalnego końca tej partii. Przynajmniej w takim kształcie, w jakim dotychczas znamy.

Jarosław Kaczyński nie przekona już nikogo, że trzymanie się jakichkolwiek norm, reguł i imponderabiliów ma jakiś sens i jest warte ryzyka, a nawet wyrzeczeń. I że on w to wszystko wierzy.

No dobrze, zaraz ktoś powie, a co z tak nieciekawym, ale nieusuwalnym z polityki realizmem? Mógł był się Jarosław w Sejmie z Lepperem dogadać, a nie wolno mu z Kowalem?

Owszem, tylko że "dogadywanie" się z Lepperem po wyborach można było, w jakimś przynajmniej stopniu, prowadzić na gruncie politycznej rachunkowości. Tak prezyzyjnie, jak się tylko dało, określając wzajemne świadczenia i wspólne cele. No i zawierając tamtą koalicję Jarosław nie wpuścił Leppera i Giertycha pod swój bok, do własnej partii. Gdyby tak zrobił, nie było by żadnej afery gruntowej i pewnie niczego by już nie było.

Z Kowalem, w tej chwili tak się nie da.

I dlatego właśnie, tego środkowego palca chyba zignorować nie będę w stanie.

2 komentarze:

Urszula Domyślna pisze...

Dobry wieczór Karlinie

Nie zauważyłam, że napisałeś już o wiekopojmnym wydarzeniu, więc skomentowałam u A.Ś:

http://cogito.salon24.pl/312186,nowy-ekran-stare-metody#comment_4485556

A JAROSŁAW TEGO NAM NIE ZROBI.

NIE ZROBI!!!

"Brudzia" w ... za głupie rady.
Niech żyje Mario i Zbynio!

DLA PRZYPOMNIENIA:

PAWEŁ KOWAL = TW WSI pseudo Pallad --> LINK

Pozdrawiam

Impertynator pisze...

Urszulo

Ja rozumiem taktykę, polegającą na "płaceniu" za likwidowanie plejady, opartych na znanych twarzach, prawicowych mikropartyjek, której skutkiem było odbieranie PC, a potem PIS kilku procent.

Ale mam wrażenie, że tak było przezde wszystkim do 2005 r. Potem, kiedy okazało się, że PIS może wygrać, Kaczyńscy powinni radykalnie zaostrzyć kryteria wchłaniania "braci mniejszych". Bo zaczęli potężnie przepłacać.

Jarek już mocno przesadził z powrotem do PIS Polski Plus i z Dornem. Ale PJN to było dla mnie za wiele.

BTW

Gini, jeśli tu zaglądasz i czytasz.

Błagam daj sobie spokój z poważnym traktowaniem "kataryny". To jest wyprodukowany przez GW "ghost writer", którego JEDYNYM CELEM jest obecnie kończenie każdego wpisu tekstem: Ale i tak wiadomo, że największą winę za wszystko ponosi Jarosław Kaczyński.

Nie traktuj jej/jego/ich poważnie.

Pzdr obie Panie.