Jedno mnie w związku z tzw. "raportem Millera" zastanawia.
Z tego co czytam, praktycznie zrezygnowali w nim z teorii o Wielkim Naciskowym, koncentrując się na obarczaniu winą za wszystko pilotów.
Zgodnie z wykładnią pierwszej części ujawnionego przez Petelickiego Esemesa Założycielskiego z 10 kwietnia 2010 r. „Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił.”
Tylko skąd nagle ta "ochrona" znienawidzonego Kaczyńskiego? Przecież "cały lud" tylko czeka, żeby go z Wawelu wywlec i truchło spalić.
Pomińmy tak nieprzystające do powagi sytuacji żarty, jak supozycje, iżby na pancernej brzozie nie znaleźli dowodów lub "się opamiętali".
Czyżby więc wewnętrzne sondaże, a chyba jest jasne, że poza instrukcjami z Moskwy tylko na tej podstawie procedowali pokazały, że użyteczność opluiwania Lecha Kaczyńskiego ma swoje granice?
Ba, tylko że wobec wojskowych pilotów takiego, budowanego przez lata szkieletu nienawiści, na którym można oprzeć dowolną propagandę, nie mają.
Zobaczymy więc, czy się na tym nagłym zwrocie nie przejadą.
Czyba, że jest to świadome otwarcie sobie drzwi ewakuacyjnych, za którymi już czekają "obrońcy honoru polskiego wojska", czyli generałowie Petelicki i Skrzypczak.
Byłaby to ścieżka bardzo dla Polski niebezpieczna, gdyż po takim "wzięciu za pysk tego burdelu, jaki narobił Tusk" przez osoby w rodzaju wyżej wymieniionych, można by już prawdopodobnie zrezygnować z formalizmów w rodzaju 13 grudnia-bis i "bratniej pomocy".
Nie tylko lemingi mogłyby bowiem w swojej naiwności przyjąć taki "akt mocy" jako coś lepszego od tego, co się w tej chwili dzieje.
Poza tym, wracając do "raportu" - zero zdziwień.
Podpisani pod nim trafią - co daj Boże - do więzienia, oraz na pewno na karty najcięższej hańby polskiej historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz