poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Ich klęska

W natłoku wydarzeń, corocznych sporów o Powstanie i dalekiego echa smoleńskich "raportów", wszystkim umknęła chyba prawdziwa wymowa słów, wypowiedzianych dzisiaj przez Komorowskiego pod Pomnikiem Powstańców.

A zwłaszcza tego fragmentu:

"Ciesząc się taką Polską tym bardziej winniśmy ją szanować, nie tylko kochać, dawać temu wyraz w słowach, ale szanować poprzez praktykę relacji w stosunku do państwa. Winniśmy wystrzegać się sobiepaństwa i stawiania za wszelką cenę na swoim, winniśmy z respektem odnosić się do demokratycznych rozstrzygnięć i wyborów, ugruntować postawy propaństwowe."

To w istocie zdumiewające w swojej szczerości, pełne skrywanej państwową tromtadracją rozpaczy, przyznanie się do klęski. To dramatyczne podkreślenie, jak słabym i odległym od swoich obywateli państwem jest III RP. Jak gigantyczna przepaść zieje między władzą a społeczeństwem. Dużo bardziej wyraziste od wszelkich sondaży, bo wypływające z głębokiej, a jak widać nie zaspokojonej potrzeby, bo ja wiem - tęsknoty nawet.

Kilkakrotnie w ciągu roku podkreślanej i podsycanej o ile nie gwizdami, to w najlepszym razie martwą ciszą, z jaką zebrani uczestnicy uroczystości witają przywódców państwa. I tym, jak czasem entuzjastycznie reagują na widok ich znienawidzonych politycznych oponentów.

Nie ma chyba takiego drugiego, cywilizowanego kraju na świecie, w którym prezydent publicznie apeluje, wręcz żebrze u własnych obywateli o szacunek dla reprezentowanego przez siebie państwa.

Zastanawiam się tylko, do których obywateli kieruje on swoje prośby? Bo przekonanie, że chodzi mu wyłącznie o te niepodporządkowane zaplecze opozycji może być mylące. Przecież to jest mniejszość. A może nie jest?

A co jeśli powoli do nich dociera, że nienawiść, jaka pozwoliła im spychać opozycję do narożnika, w każdej chwili może się obrócić przeciwko nim? I tym najsłabszym psychicznie i umysłowo twarde słowa o mocnym państwie zamieniają się nagle w litanię próśb o akceptację?

 

4 komentarze:

n0str0m0 pisze...

pieknie wylapane. ale i tak trudno mi uwierzyc, ze ta tesknota moze by silniejsza od pychy i buty.

Monitor Lizard pisze...

Dobre! Przecież równie dobrze mógłby takie coś powiedzieć Jaruzel albo Gierek! :)

Konstrukcja i przesłanie tego tekstu jednoznacznie chyba mówi nam, gdzie żyjemy!

Impertynator pisze...

Pewnie nie jest, ale każda, dla nich śmiertelna choroba od czegoś musi zacząć.

Impertynator pisze...

Jaszczur

Tutaj bym polemizował.

Gierek i Jaruzel nie mówili o tym, że Partię trzeba kochać i szanować, oni uznawali to za pewnik.

A poza tym nie musieli. Ich los nie zależał od sondaży i wyborów tylko od tego, czy Wszechmocny na Kremlu zrobił regularną kupkę.

Tusk i Komoruski zachowują się jak podstarzali, porzuceni przez widownię i narzekający na swój los celebryci.