Od pewnego już czasu słychać znaną melodię przedwyborczych kataryniarzy.
"Wszystko to marność nad marnościami, nie ma na kogo głosować - Ja zostaję w domu."
Pewnie dlatego, że inną wersję tej samej śpiewki - "Jednak PIS jest do niczego, głosuję na PO lub (...)" - boski Donek uczynił po czterech latach kompletnie bezużyteczną.
Im bliżej wyborów, tym terkot tych urządzeń będzie coraz głośniejszy, a ich pracowicie eksponowane "świadectwa" coraz liczniejsze.
Zabawne, że będą one dotyczyły osób, które po 1989 r. prawdopodobnie nigdy nie ominęły wyborów, od czasu powstania Matki Wszyst(ich) Partii - Unii Wolności, zawsze głosując na nią i jej kolejne wcielenia lub "piorunochrony" w rodzaju UPR, ZChN i tym podobne byty zależne.
Ludzie naprawdę olewający głosowanie raczej nie prowadzą poświęconych wyłącznie polityce blogów i nie rozpisują się na ten temat w sieci.
Jeszcze zabawniejsze może być jednak coś innego.
Od lat przez media przewala się narracja, którą można by streścić w sposób następujący - niska frekwencja sprzyja partiom zwartym ideologicznie o zdyscyplinowanym elektoracie, czyli przede wszystkim PIS.
Wyglądałoby więc na to, że kataryniarze, chcąc nie chcąc, snują się po sieci z nalepką Złowrogiego Kaczora na pudle.
Wyglądałoby więc na to, że kataryniarze, chcąc nie chcąc, snują się po sieci z nalepką Złowrogiego Kaczora na pudle.
Byłby to drugi, jeśli się tak wolno wyrazić, człon tej narracji, nierozerwalnie z pierwszym związany.
Jednak nieświadomość tego, w czyim naprawdę interesie nawołują do bojkotu wyborów zakładałaby głupotę, o którą w tej akurat sprawie kataryniarzy nie podejrzewam.
A to by z kolei sugerowało, że opowieści o tym, komu sprzyja niska frekwencja były i są funta kłaków warte.
Tylko co zrobić z prawdopodobnym medialnie skojarzeniem, iż zachęcający do niskiej frekwencji mogą być postrzegani jako sprzyjający PIS?
Skąd pewność, że owa maskarada pomoże zniechęcić i zachęcić do wyborów właściwe z punktu widzenia kataryniarza osoby?
W przeciwnym bowiem razie mamy do czynienia z niezwykle perwersyjnym zabiegiem, w którym wilk przebrany za owcę zaprasza inne wilki na polowanko.
A Bronek zapomniał okularów.
1 komentarz:
Za kazdym, nawet z pozoru niewinnym slowem wyslanym w publiczna przestrzen kryje sie czyis interes.
( banal ? )
Prześlij komentarz