96 spod Smoleńska
- Zginęli w świecie, którym rządzi nienawiść, a nie przypadek.
Marek Rosiak
Andrzej Żydek
Pamiętając o nich. na pewno nie zapomnimy o wszystkich, których nie wymieniłem
Musimy pamiętać, bo jesteśmy im winni nie tylko wzruszenie czy modlitwę. To dzięki nim wiemy, że nasze kłopoty i porażki są tylko prochem sypanym na nasze głowy w obliczu ich ofiary.
Jeżeli ktoś boi się ceny walki o prawdę i wolność, właśnie pamięć o nich pozwoli mu znaleźć w sobie odwagę do zmierzenia się z tym lękiem. Do poszukania pewności, że jeśli nawet nie potrafię poświęcić tak wiele, to przecież robiąc znacznie mniej, mogę wciąż zrobić tak dużo. Dla siebie i dla nich.
Cierpliwy upór korzeni, rozsadzających fundamenty więzienia to najlepszy sygnał dla wszystkich, którzy będą chcieli - jeśli zajdzie taka konieczność - wyłamać jego bramy szturmem.
Martyrologia nie jest dewiacją, o czym doskonale wiedzą przede wszystkim ci, którzy zachęcają do szydzenia z ofiar i oddawania moczu na groby. Przecież by sobie czymś tak marginalnym i nieznaczącym głowy i portfela nie zawracali.
Szacunek dla antenatów, zmarłych, a zwłaszcza dla tych, którzy poświęcili swoje życie dla idei, buduje bowiem najsilniejszą z możliwych więzi społecznych, bo opartą na symbolu ofiary.
Rzecz nie do pojęcia w tym miejscu na kuli ziemskiej wyłącznie dla całkowicie kulturowo i społecznie wykorzenionych. Dla reszty, którzy z tym walczą - śmiertelne niebezpieczeństwo.
Każdy z nas ma swoje bitwy i barykady, swój bilans zysków i czasem nawet nieprzekraczalnych strat. Nikomu nie zamierzam ich wypominać, ani nikogo pouczać.
Mogę jedynie zachęcać - pamiętajmy!
Możliwe bowiem, że nadchodzą czasy, w których dobra pamięć będzie na wagę genialnego dowódcy, a przemyślana desperacja na miarę dywizji czołgów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz