III RP zaczyna coraz bardziej przypominać ten filmik z "próby samobójczej" pułkownika Przybyła. Główny aktor znika z kadru, słychać strzał. Co się stało, pytają rozgorączkowani widzowie? A media im to wyjaśniają - "Pułkownik próbowal popelnić samobójstwo".
Przestrzeliwując sobie policzek, co pozwolilo mu następnego dnia z nienaganną dykcją udzielać wywiadów.
Wobec tego, co się szykuje w poniedziałek, mam jeszcze jedno, możliwe wytłumaczenie tej inscenizacji. NPW chyba już wiedziała, jakie będą ostateczne wyniki ekspertyz nagrań z Tu-154. I że ich publikacji nie uda się zapobiec.
Ale, ekspertyzy ekspertyzami, a w III RP era przejmowania się faktami i tak już chyba dobiegła końca. Nawet jeśli jakis oszołom wedrze się w kadr z lustrem, pokazującym jak pulkownik przestrzeliwuje sobie policzek w stylu glinairza ze słynnej komedii "Skorupowani", media zachowają kamienny spokój, tak dobrze zilustrowany przez ich przedstawicieli na wspomnianym dokumencie "Przypadek pulkownika Przybyła".
Zamiast faktów pozostanie goła, propagandowa interpretacja, przypominająca modły odurzonego ziołami szamana.
I rytmiczne bicie w bębny.
W kraju, w którym o zaufanie dla banku zabiega w reklamie facet przebierajacy się za kobietę, i tak przeciez nic nmie jest tym, na co wygląda, widzieć to nie znaczy wiedzieć, zaś rozumieć zrozumieć. To naprawdę fascynujące, jak dość prymitywne na innych polach lemingi w dziele automanipulacji wykazują się wyrafinowaniem godnym księcia libertynizmu.
Kompensacja?
Tyle tylko, że ten rodzaj determinacji kosztuje.
Odurzeni wyznawcy, wodzący zamroczonym wzrokiem za dygoczącym na tle plomieni kaplanem, to jednak nie jest armia, która można rzucić nawet przeciwko garstce wychudzonych, ale zdesperowanych niewolników.
Poza tym, ile razy w końcu można na komendę skakać do basenu, w którym nie ma wody?
Przestrzeliwując sobie policzek, co pozwolilo mu następnego dnia z nienaganną dykcją udzielać wywiadów.
Wobec tego, co się szykuje w poniedziałek, mam jeszcze jedno, możliwe wytłumaczenie tej inscenizacji. NPW chyba już wiedziała, jakie będą ostateczne wyniki ekspertyz nagrań z Tu-154. I że ich publikacji nie uda się zapobiec.
Ale, ekspertyzy ekspertyzami, a w III RP era przejmowania się faktami i tak już chyba dobiegła końca. Nawet jeśli jakis oszołom wedrze się w kadr z lustrem, pokazującym jak pulkownik przestrzeliwuje sobie policzek w stylu glinairza ze słynnej komedii "Skorupowani", media zachowają kamienny spokój, tak dobrze zilustrowany przez ich przedstawicieli na wspomnianym dokumencie "Przypadek pulkownika Przybyła".
Zamiast faktów pozostanie goła, propagandowa interpretacja, przypominająca modły odurzonego ziołami szamana.
I rytmiczne bicie w bębny.
W kraju, w którym o zaufanie dla banku zabiega w reklamie facet przebierajacy się za kobietę, i tak przeciez nic nmie jest tym, na co wygląda, widzieć to nie znaczy wiedzieć, zaś rozumieć zrozumieć. To naprawdę fascynujące, jak dość prymitywne na innych polach lemingi w dziele automanipulacji wykazują się wyrafinowaniem godnym księcia libertynizmu.
Kompensacja?
Tyle tylko, że ten rodzaj determinacji kosztuje.
Odurzeni wyznawcy, wodzący zamroczonym wzrokiem za dygoczącym na tle plomieni kaplanem, to jednak nie jest armia, która można rzucić nawet przeciwko garstce wychudzonych, ale zdesperowanych niewolników.
Poza tym, ile razy w końcu można na komendę skakać do basenu, w którym nie ma wody?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz