Rozkreca się kolejny montaż z udziałem zainteresowanych wspieraniem Władymira. Montaż elegancki, "inicjowany" przez "zatroskanych", zachodnioeuropejskich polityków, oszołomione humanitaryzmem, zachodnie media, ale gdy trzeba także mocny, bijący obuchem w głowę - jak eksplozje na Ukrainie.
Cel jest prosty - odebrać Ukrainie organizację Euro 2012, lub przynajmniej wykorzystać tę imprezę do skompromitowania aktualnie tym krajem rządzących.
Jestem przekonany, ze najbardziej rozradowany tym co się właśnie dzieje, jest Waldemar Pawlak. Przypomnijmy sobie bowiem, za co siedzi Julia Tymoszenko. Otóż oficjalnym powodem jest podpisanie przez nią z Rosją skrajnie niekorzystnej dla Ukrainy umowy gazowej.
Bo choć możemy sobie oczywiście całkiem słusznie domniemywać, że Janukowycz pozbywa się w ten sposób liczącej się rywalki do władzy, to jednak nikt przy zdrowych zmysłach nie jest w stanie bronić rezultatów negocjacji, jakie w sprawie dostaw gazu przeprowadziła z Rosją Tymoszenko.
Chyba, że zabierze się do tego to w stylu Strażaka Waldiego lub Słońca Peru. Dla tych dwóch determinacja z jaką Władymiromeo zabrał się za obronę "swojej Julii" to najlepsza wiadomość od wielu, wielu miesięcy, a może lat. Co prawda przeciętny zjadacz tefałenu w Polsce wciąż łyka zastępczą, odmóżdżającą karmę, ale przecież nigdy nie wiadomo, co nam przyniesie kolejna ramówka.
Uzasadnioną w takich warunkach radość wspomnianej pary studzi jedynie troska o dalszy los przesławnej Julii.
Dbałość Władymira o to, aby żaden gnojek nie śmiał nigdy tknąć naszego człowieka w Kijowie czy Warszawie może być bowiem realizowana albo poprzez przykładne ukaranie gnojka, albo wyciągnięcie "naszego" z opresji. Wbrew pozorom pogonienie kota gnębicielom "naszych" niekoniecznie musi prowadzić do wydobycia gnębionych z tiurmy, ich rehabilitacji i renowacji.
I nie chodzi tu wcale o to, że na przykład presja okaże się zbyt słaba, koszty dla gnębicieli zbyt niskie, albo Władymir sprzeda "swoich" za kolejne, intratne ustępstwa. Najgorsze dla Strażaka i Słońca, jak i dla Julii Tymoszenko może się okazać to, co oni wiedzą.
Bo wtedy, niezależnie od takich czy innych montaży, dla których pretekstem będzie obrona "naszych", do celi może zawitać seryjny samobójca.
I dlatego właśnie wśród modlących się o zdrowie i pomyślność Julii Tymoszenko można zobaczyć strażacki kask i charakterystyczną, wełnianą czapeczkę.
Cel jest prosty - odebrać Ukrainie organizację Euro 2012, lub przynajmniej wykorzystać tę imprezę do skompromitowania aktualnie tym krajem rządzących.
Jestem przekonany, ze najbardziej rozradowany tym co się właśnie dzieje, jest Waldemar Pawlak. Przypomnijmy sobie bowiem, za co siedzi Julia Tymoszenko. Otóż oficjalnym powodem jest podpisanie przez nią z Rosją skrajnie niekorzystnej dla Ukrainy umowy gazowej.
Bo choć możemy sobie oczywiście całkiem słusznie domniemywać, że Janukowycz pozbywa się w ten sposób liczącej się rywalki do władzy, to jednak nikt przy zdrowych zmysłach nie jest w stanie bronić rezultatów negocjacji, jakie w sprawie dostaw gazu przeprowadziła z Rosją Tymoszenko.
Chyba, że zabierze się do tego to w stylu Strażaka Waldiego lub Słońca Peru. Dla tych dwóch determinacja z jaką Władymiromeo zabrał się za obronę "swojej Julii" to najlepsza wiadomość od wielu, wielu miesięcy, a może lat. Co prawda przeciętny zjadacz tefałenu w Polsce wciąż łyka zastępczą, odmóżdżającą karmę, ale przecież nigdy nie wiadomo, co nam przyniesie kolejna ramówka.
Uzasadnioną w takich warunkach radość wspomnianej pary studzi jedynie troska o dalszy los przesławnej Julii.
Dbałość Władymira o to, aby żaden gnojek nie śmiał nigdy tknąć naszego człowieka w Kijowie czy Warszawie może być bowiem realizowana albo poprzez przykładne ukaranie gnojka, albo wyciągnięcie "naszego" z opresji. Wbrew pozorom pogonienie kota gnębicielom "naszych" niekoniecznie musi prowadzić do wydobycia gnębionych z tiurmy, ich rehabilitacji i renowacji.
I nie chodzi tu wcale o to, że na przykład presja okaże się zbyt słaba, koszty dla gnębicieli zbyt niskie, albo Władymir sprzeda "swoich" za kolejne, intratne ustępstwa. Najgorsze dla Strażaka i Słońca, jak i dla Julii Tymoszenko może się okazać to, co oni wiedzą.
Bo wtedy, niezależnie od takich czy innych montaży, dla których pretekstem będzie obrona "naszych", do celi może zawitać seryjny samobójca.
I dlatego właśnie wśród modlących się o zdrowie i pomyślność Julii Tymoszenko można zobaczyć strażacki kask i charakterystyczną, wełnianą czapeczkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz