piątek, 13 lipca 2012

Niespodziewany koniec wakacji lemingów

Sypią się biura turystyczne. Kolejnych, pogrążonych w leniwym konsumowaniu wakacyjnych rozkoszy nagle wyganiają z plaż, hoteli i pędzą do domu, praktycznie bez szans na zwrot pieniędzy, czasem zanim tego mitycznego żołędzia z kreskówki zdołali porządnie nadgryźć. A to, podejrzewam, jeszcze nie koniec.

Sypią się jak słoma z jedwabnych skarpetek. No ale dlaczego miałyby się nie sypać?

Idzie kryzys. Kłębi się na horyzoncie, dyszy za rogiem, dudni w rurach kanalizacyjnych. Każdy złodziej wśród biznesmeneów III RP wie, co w takich okolicznościach należy robić. Kraść coraz szybciej, jak najwięcej, dopóki jeszcze jest coś do ukradzenia. Będą więc się palić, bankrutować, ogłaszać upadłośc, redukować i zwijać interesy. Bo tam tkwi źródło ekstra kasy w takich, trudnych czasach.

I dlatego właśnie owe bankructwa staną się takie nieprzewidywalne, a upadać zaczną nawet firmy nie tylko pozornie, ale rzeczywiście w dobrej kondycji, jedynie upozorowanej na skutkujące bankructwem kłopoty finansowe. Będzie to oznaczało, że nawet rzetelny, standardowy nadzór i kontrola do ostatniego momentu nie wykażą nadciągającej katastrofy. Klienci, pracownicy, wierzyciele (może poza mającymi swoje środki kontroli i egzekucji klientami ze sfer mafijnych) są zupełnie bez szans.

Na jedyną, stworzoną w tym celu przez cywilizację opartą na równości wobec prawa instytucję, czyli na państwo, także nie mają co liczyć. W końcu rządzą nami najlepsi z "zapobiegliwych", krew z krwi i kość z kości tych, którzy grabią w tej chwili klientów biur podróży. Oni robią zresztą dokładnie to samo, a medialne awantury wokół prywatnych biur turystycznych to dla nich doskonała przykrywka.

Do kogo na przykład, w zgiełku zapłakanych i oszukanych turystów, dotrze informacja, że komisja sejmowa nie otrzymała od rządu informacji o powodach i szczegółowej strukturze wypłacenia niedawno przez Tuska prywatnym właścicielom autostrad blisko 1,5 mld złotych?


Jak się już nie po raz pierwszy okazuje, wydawanie publicznych pieniędzy może być tajne, nawet dla posłów. Ja mogę posłom pomóc. Te pieniądze, kórych brakuje na emerytury, służbę zdrowia, szkoły, naukę i wszystko co najpotrzebniejsze, to ukryte we wszystkich umowach z dysponentami tych autostrad rekompensaty za mniejszy, niż wpisano w te umowy, przeciętny ruch na owych autostradach. Wystarczy więc podnosić opłaty za autostrady, wyganiać z nich kierowców i ciągnąć kasę podwójnie. Raz z rekompensat budżetowych, dwa ze spadku wydatków na konserwację i utrzymanie coraz rzadziej używanej drogi.

Te 1,5 mld to już jest zbyt duża kwota, żeby zmieściła się w wyobraźni przeciętnego leminga. Nie mówiąc o przekraczającym 44 mld złotych i błyskawicznie rosnącym długu Krajowego Funduszu Drogowego, mimo że drogi postają głównie na ekranach TVN, i związanych z tym - czysty przypadek? - bankructwach firm i spółek, te austrady budujących.

Czy naszym drogim, zbyt już dla nas drogim lemingom coś to uświadomi? Boże uchowaj. Po pierwsze, będą zachwycone, że to się przydarzyło ich sąsiadom, znajomym, przyjaciołom. A nie im. Po drugie, będą usatysfakcjonowane, że świat w którym żyją, to jest ich świat. Świat, którego reguły znają i akceptują. A wpadki, kradzieże czy ustawiane bankructwa? Coż, "ryzyko wolnego rynku".

Lemingi są osobami, które charakteryzuje asertywność i spolegliwość mentalnych pensjonariuszy łagru lub obozu koncentracyjnego. I mniej więcej taka sama aktywność w rejonach, które w ich umysłach strzeże niewidzilany drut kolczasty. Nadmiar wiedzy to dla nich trucizna, ale jedno wiedzą na pewno.

Kto nie juma ten kaczysta.

Brak komentarzy: