"O tym, jak Strzydze ząb jadowy ze sztucznej szczęki wyleciał i w rzyć się wraził"
Żeby jeszcze rozhisteryzowany jak grudka smalcu na patelni Kamiński oraz radosny jak nalepka na denaturacie Bielan przestali w końcu nas "reprezentować"...
Poczciwinom Gosiewskim i Suskim też chyba bliżej do martyrologicznych spotkań z młodzieżą, niż do pierwszej linii frontu.
2 komentarze:
Cześć,
Miałem się odezwać w sprawie Ludwika Dorna. Przygotowałem żarliwą mowę obrończą mojego ulubieńca. Zrezygnowałem, bo ostatecznie musiałbym przyznać Ci rację.
W normalnej sytuacji ktoś taki na tle tłumu miernych pochlebców jest bezcenny podtrzymując życie w strukturach partyjnych. Żyjemy jednak w czasie stanu wyjątkowego- kraju miłości i marihuany. Każdy, kto dzisiaj próbuje podważyć pozycję Kaczyńskiego (choć do dziś nie jestem pewien, czy to było zamiarem Dorna) działa na szkodę Polski. To było oczywiste w przypadku Ujazdowskiego. W przypadku Dorna nie jestem do końca pewien.
Ja również nie potrafię się nachwalić Piotra Kownackiego. Idealna nominacja na trudne czasy. Cenię go jeszcze za Orlen. Niezwykle błyskotliwy i dowcipny facet z bogatym doświadczeniem w niemal wszystkich istotnych instytucjach państwowych. Z przyjemnością słucham go w TV i radio. Niepokonany.
Rozmowa Kowanckiego ze Stokrotką- bezcenne. Właśnie tak się z nimi rozmawia. Jak z wredną, wściekłą suką, a nie obiektywnym dziennikarzem. Będą z nim mieli ogromny kłopot. Fotyga sama podawała się na talerzu. O Michasiu zaczynam mieć podobne zdanie co Ty. Szkodnik.
Zobaczymy, mam nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. Pamiętajmy, że pojawienie się kandydata postkomunistów, a nawet Dutkiewicza mocno osłabiają Tuska w elektoracie antyfaszystowskim podczas pierwszej tury.
Byle tylko "życzliwi" ("bielany") nie zaczeli podkopywać Kownackiego (a to całkiem realne), bo to już byłby regularny sabotaż.
Pozdrawiam
Moje pierwsze zdziwienie Dornem nastąpiło w latach (chyba druga połowa) 90-tych. Gdy został wybrany najlepszym parlamentarzystą przez..."Politykę". A dokładniej przez red. Janinę Paradowską.
Ale powtarzam, było to zdziwienie.
Kolejne, już rozczarowanie, nastąpiło, gdy PIS doszedł do władzy. Wynikało z jego postawy, prawie zupełnej obojętności i bierności wobec wściekłych ataków na PIS i Kaczyńskich.
W efekcie, to co nastąpiło potem raczej mnie już rozczarowało, niż zdziwiło.
W końcu to Jarosław Kaczyński już w marcu 2006 r. mówił o ofensywie "sił wywodzących się z KPP", a ojciec Ludwika, członek KPZU, znał się z przybranym ojcem Michnika pewnie jeszcze z więzienia.
Teraz czekam na proces Lutka z Kaczyńskim o prawo do używania nazwy PIS. Biorąc pod uwagę znajomości polskich sędziów lub tych sędziów rodziców, Lutek ma spore szanse...
PS
Zastanawiam się, kto doradził Lechowi Kaczyńskiemu udział w programie Olejnik?
Bo kto się z taką poradą zgodził - niestety wiemy.
Skutki?
Kłamliwe oskarżenia wynikające z próby maksymalnego wykorzystania chwili słabości.
Prześlij komentarz